Publikacja mojego projektu w "Czterech Kątach"

Nie napiszę, że to niespodzianka i że się nie spodziewałam, bo przecież całe przedsięwzięcie zostało ze mną uzgodnione ale moment, kiedy Pan mąż przywiózł mi trzy numery (na zapas, a co!) październikowego wydania miesięcznika "Cztery Kąty" i zobaczyłam tam zaprojektowany przez mnie pokój dziecięcy, był bardzo wzruszający.

Wiecie przecież, że jestem samozwańczą dekoratorką wnętrz, samoukiem i pasjonatką, a jednak ktoś (nie byle kto!) to docenił i nazwał mnie projektantką. Mam pamiątkę już na zawsze, nikt mi tego nie odbierze.

Trzy lata temu skończyłam urządzać pokój mojego synka i pamiętam, jak dziś, gdy podekscytowana i zadowolona z efektu powiedziałam do Pana męża "chcę to robić dla innych". I dziś robię, chociaż na tamten moment wydawało się to totalną abstrakcją. Staram się godzić to zajęcie z moim wyuczonym i wymagającym zawodem i na razie się udaje chociaż nie będę ukrywać, że czasami dekoratorskie zlecenia schodzą na dalszy plan. Nie wiem co będzie za trzy lata, ale wierzę, że już zawsze będę robić to, co tak pokochałam.