Wiadomo, że dziecko wprowadza rewolucję. Nie tylko życiową, o
której rozpisywać się nie będę, mieszkaniową również. Ślady obecności
najmłodszego domownika są w każdym kącie. Butelki, gryzaki, smoczki, zabawki do
kąpieli, książeczki, kosmetyki. W różnych kolorach, o różnych kształtach. Wędrują
po całym domu w czym spora zasługa Pana męża, który nie potrafi odkładać
przedmiotów „na miejsce”. Synek także nie umie wyjść ze swojego pokoju z
pustymi rękami. Piloty w wannie? Płyty CD w ramie okna albo wciśnięte w
kanapie? Gazety w szafce z narzędziami? Codziennie coś mnie zaskakuje ;)
Po części jest to urocze, staram się jednak, żeby Leon nie zawładnął naszą przestrzenią całkowicie. Nie lubię, gdy salon zamienia się w plac zabaw na dłużej, niż na czas zabawy. Walczę z kolorystycznym chaosem, a bałagan mnie męczy.
Obserwuję u znajomych i nieznajomych jak pojawienie się
niemowlaka wpływa na ich mieszkania. Zazwyczaj niestety negatywnie. Wiecznie
suszące się pranie lub sterty ubrań do prasowania. Jeździki plastikowe, koniki
różowe, pluszaki we wszystkich kolorach tęczy, które latorośl i tak ma w
poważaniu. Lubimy zbierać przedmioty, nieprawdaż? Do tego kojec, mata
edukacyjna i wózek, oczywiście wszystko w jaskrawych kolorach, które do niczego
nie pasują, bo i po co, przecież to dla dziecka.
Mnie się to nie podoba i staram się w miarę możliwości, żeby nasze M nie przypominało jednak
przedszkola. Po pierwsze wybieram dziecięce akcesoria w neutralnych lub
pasujących do mieszkania barwach. Leżaczek, fotelik do karmienia, kocyki, nawet wózek
starałam się dopasować do pokoju Leona.
Gdy synek większość czasu spędzał w pozycji leżącej kupiłam
mu szaro-żółtą matę (dostępna m.in tutaj), aby kącik dziecka w
pokoju dziennym współgrał z wystrojem.
Po wyjęciu żółtych elementów mata z
powodzeniem zastępuje dywan w pokoju Bobo (yhm, Bobo:). Polecam, droga jest ale warto. Amortyzuje upadki,
izoluje od podłogi, dobrze wygląda, dziecko ma frajdę z jej rozmontowywania. Służy nam już ponad
rok.
Zachowuję umiar jeśli chodzi o kupowanie zabawek. Powtarzam
rodzinie jak katarynka, że nie mamy gdzie trzymać dużych zabawek. Nie kupujcie
pluszaków. Nie kupujcie wielkich plastikowych grających straszydeł. Kupujcie
drewniane cuda, książeczki, instrumenty muzyczne. Może to i trochę niegrzeczne ale... działa.
Oczywiście moje dziecko ma brzydkie zabawki. Nie wyrzuciłam
ich, nie rozdałam ubogim. Leon się nimi bawi i jest zadowolony. Jednak po
zabawie mamusia ukrywa wszystko w licznych skrzyniach i pudełkach do
przechowywania. Przesada? być może :) Na wierzchu trzymamy tylko te najpiękniejsze
lub najbardziej ulubione.
Słów kilka o pojemnikach na zabawki - w Ikea można dostać naprawdę ładne i tanie pojemniki, my mamy 1. tu 2. tu. Fajne są też pudełka Skubb (tu) - na pewno lepsze niż tak popularne plastiki, na które dosłownie nie mogę patrzeć.
Staram się nie gromadzić. Robię porządki, odkładam/pozbywam
się zabawek i akcesoriów z których nasze dziecko wyrosło lub których nigdy nie
korzystało. Ostatnio wyniosłam do piwnicy dwa worki z zabawkami. Efekt? To
zostało stało się jakby bardziej atrakcyjne.
Na zdjęciach pokój Leosia po przemeblowaniu. Dostęp do komody jest trudniejszy, ale mały ma więcej miejsca zabawę, a to dla mnie ważniejsze.
Drewniane jedzenie to prezent gwiazdkowy. Nie mogłam się oprzeć, jest piękne. Na szczęście trafiony, w użyciu codziennie. Złączone na rzepy, można kroić, karmić misie, ugotować zupę. Warzywa dostępne tutaj, kanapki tutaj.
Garnki i przybory kuchenne są z Biedronki, ale podobne można kupić w Ikea tu i tu.
Zastawa stołowa z Ikea (stąd), używamy po 2-3 szt. bo jest ceramiczna! (myślałam, że to melamina, nie było widać w pudełku).
Kącik ze stolikiem wygląda teraz tak. Obrazki wiszą niesymetrycznie, ale myślę, że się to zgubi gdy dojdze jeszcze plakat z Kapitanem Wydrą (stąd, czeka na ramę).
Mamy też nowy kącik wypoczynkowy, który utworzył sobie sam właściciel pokoju (ja odpowiadam tylko za kolorowe tekstylia). Pewnego razu po wyjeździe, po domu walał się materac z łóżeczka turystycznego, Leon sobie go przyniósł do pokoju, ułożył koło szafy i od tamtej pory wylegują się tam z Panem mężem lub uprawiają zapasy.
Ps. Może czyta mnie ktoś, kto zajmuje się tworzeniem stron www i pomógłby mi zmienić wygląd bloga?
Jestem pod wrażeniem tego jak fajnie urządziłaś świat dla młodego :)
OdpowiedzUsuńDo zabawek mam dokładnie takie samo nastawienie jak Ty. Zawsze gdy są jakieś okazje gdy możemy kupić dzieciom zabawki, staram się wybierać te drewniane i nie przytłaczać rodzica ani dziecka plastikiem. Tak samo dla starszych wybieram coś praktycznego, jakieś gry logiczne, planszówki itp Ale widzę, że nie każdemu się to podoba. Dzieci liczą na zabawki, jakie mają podobno wszyscy z przedszkola/szkoły, a rodzice... mam wrażenie że zastanawiają się czasem "ale dlaczego drewniane?". Niestety świat dąży do tego, żeby było więcej, więcej i więcej a ludzie pędzą za tym co "modne" a nie za tym co ukształtuje psychikę naszego dziecka a jednocześnie jest zdrowe w użytkowaniu.
P.S. nie mogę doczekać się momentu aż swojemu maluchowi będę mogła kupować zabawki, o jakich piszesz tutaj w poście :)
Leon jest jeszcze na tyle mały, że na razie na nic nie liczy, ale jak będzie później to nie wiem. W każdym razie ciesze się, że ten zestaw kuchenny to jego zabawkowy nr 1 :)
UsuńHe he mam to samo ze swoim Leonem,zabawek ma w umiarze,sama dokupuję tylko mu co jakiś czas gdyż zabawa z nimi schodzi na dalszy plan....a czemu? Uwielbia kable,ładowarki,telefony(ale tylko nasze,działające) jego już nie są atrakcyjne ;) Odkurzacze,włączniki i pokrętła od pralki(raz udało mu się uruchomić! to trwało sekundę i przy mamusi.Ostatnio jest na etapie wrzucania wszystkiego co się da do wc,jeśli oczywiście łazienka otwarta.Babcia ostatnio w odwiedzinach była i pozbył się jej telefonu,wyrzucił do kosza a my przewrócić chałupę do góry nogami chcieliśmy ;) I tak chodzę i sprzątam,układam,przecieram,wycieram....syzyfowa praca ;) Jak uda mi się wysprzątać to patrzę i myślę sobie,za chwile i tak przejdzie tajfun.Mały Leon i duży tatuś skutecznie"pomagaja" mamie utrzymać porządek ;) Ech fajnie,ze zrobiłaś trochę o tym wpis przynajmniej się wypisałam he he. Ps.jak spędzacie Walentynki? Ja jutro ze swoim Panem Greyem idziemy na 50 twarzy Greya ;) Mąż już marudzi że zabieram go na gniota ech.... A Leon z babcią ufff Pozdrawiam Magda z Leonkiem/Łódź
OdpowiedzUsuńTaaaaaa u nas podobnie, piloty, komórki, laptopy. Ostatnio zrobił sobie zdjęcie moim telefonem i wysłał do mojej mamy! Pilotem celuje w telewizor, potrafi włączyć aparat foto. Ale na pytanie "gdzie jest nos?" rozkłada ręce i odpowiada "nie ma" takim teatralnym tonem :) W walentynki oglądaliśmy film Love, Rosie (raczej gniot) i jedliśmy serowego jeża :)
UsuńDuzo już mówi? Bo nasz ostatnio nawet tata i mama nie chce mówić ;)
UsuńHmm, sporo, ale ma koleżankę 2-mce młodszą, która bije go na głowę :) Z takich ciekawszych rzeczy to mówi "czapa" na czapkę, ale też na wszystko do ubrania, rano woła do nas "halo". Mówi z 30 słów. Nie przejmuj się, znam dziecko które w wieku 3 lat prawie nic nie mówiło, a teraz w wieku 6 czyta najlepiej w klasie. Mały ma swoje tempo, daj mu czas.
UsuńZgadzam się z Tobą całkowicie, nie lubię jak komuś robi się z domu plac zabaw. Jestem zdecydowanie za chowaniem brzydkich zabawek i wyciąganiem ich tylko na czas zabawy.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to dziwią mnie osoby kupujące takie rzeczy bez ustaleń z rodzicami. Kiedy kupujemy coś większego chrześnicy męża to zawsze najpierw ustalamy czy w ogóle potrzebują takie coś i czy uważają to za dobry pomysł. Lubię pytać ich wprost czy czegoś konkretnego nie chcą, bo zamierzamy kupić coś małej i wtedy prezent zawsze jest trafiony a do tego jest to dla nas ułatwienie, bo nie muszę się głowić co wybrać. Co do mniejszych podarunków to bardzo często wybieram książki, bo moim zdaniem zawsze jest to trafiony prezent.
Ps. Ja tworzę szablony i właśnie szukam kilku chętnych do darmowej metamorfozy. Kilka moich prac możesz znaleźć na moim blogu w menu>szablony>metamorfozy blogów.
Odezwę się, bardzo ładne!
UsuńBogna, mogłabym się podpisać pod Twoimi przemyślenia i o porządku, dzieciach i zabawkach. Mam tak samo, też drażni mnie chaos kolorystyczny, też chowam pstrokate zabawki w pudłach i koszach,a eksponuję chłopakom te ładne. I też robię często przegląd zabawek, dwójka moich starszych dzieci właściwie już z nich wyrosła, Mikołaj jedynie bawi się klockami lego, które można łatwo i estetycznie schować. Tez uważam, że można sobie odpuścić kupowanie pstrokacizny dla dzieci, zarówno jeśli chodzi o zabawki, jak i tekstylia, np. brzydka pościel typu Barbi itp.
OdpowiedzUsuńCo do bałaganu, to niestety u mnie dochodzi jeszcze jedna sprawa-porozrzucane wiecznie ubrania. 3/4 mojego gadania dotyczy właśnie tego. Uczę dzieciaki chowania - czapek, szalików, spodni, wrzucania brudnych rzeczy po zdjęciu do kosza na pranie. To póki co moja największa zmora...)
Pozdrawiam Cię Dekoratorze-Amatorze:)
Problem ubrań też jest, ale to akurat mąż przoduje w tym temacie :)
UsuńDokładnie, tak samo myślę.
OdpowiedzUsuńPiękny pokoik ma Twój synuś.
My niestety mamy kuchnie z jadalnią i salonem ok 30m2 (oczywiście główne kolory to biel, czerń i szary).
Sypialnie mamy tak małą, że w niej tylko śpimy i tyle. Nie ma mowy o urządzeniu kącika dla córki.
Dlatego wszystko =zabawki jest w naszej dziennej strefie.
Też walczę z tym, żeby nie zdominowały mi wnętrza, bo u mnie kolory to tylko w dodatkach pojedynczo występowały, a teraz?? łoooo
Narazie nad tym panuję, kilka kartonów zabawek wyniosłam, bo stały tylko i zagracały.
Resztę trzymamy w takich pudłach -> http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/30219281/
nawet nie wyobrażam sobie ich w jakiś niebiesko-żółto-różowych stworach ;)
Za niedługo Kupię biały regał w Ikei i tam poupycham te pudła, poukładam zabawki-jakoś to będzie.
A kuchnie kupiliśmy taką -> https://www.google.pl/search?q=kuchnia+bosch+dla+dzieci&rlz=1C1UXZO_enPL500PL500&es_sm=93&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=2C_eVKOJDI6wPJnYgagF&ved=0CAgQ_AUoAQ&biw=1366&bih=643#imgdii=_&imgrc=z13C30tt3BWb-M%253A%3B5EAzu8CFoEC2PM%3Bhttp%253A%252F%252Fi.wp.pl%252Fa%252Ff%252Fjpeg%252F34181%252Fzestawkuchnia960.jpeg%3Bhttp%253A%252F%252Fswietaztesco.wp.pl%252Fgid%252C17090955%252Cprezenty.html%3B960%3B500
do mojej wpasowała się idealnie ;)
Pozdrawiam
Fajna ta kuchnia, możecie sobie razem gotować :)
UsuńWłaśnie tak kształtuje się poczucie estetyki u dziecka.przy trzecim dziecku to wiem ;-)
OdpowiedzUsuńMałemu nie jest zimno w nocy od tego okna? Pytam,bo niby super szczelne ale jednak trochę "ciągnie" jak jest się blisko,a łóżeczko stoi dość .... Nasz synek,to wiecznie odkryty śpi,bo wiecznie mu gorąco jest. Kaloryfery pozakręcane, lekko ubrany i okrywam cienkim polarowym kocykiem(bo o kołderce nie ma mowy) a i tak się odkopuje.Ech te dzieciaczki ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze nie jest mu zimno. Mały ten pokój, nie ma za bardzo jak poprzestawiać mebli. Odsuwam go na noc od okna, śpi w welurowej piżamie i śpiworku, na to kołderka, ale i tak ją zrzuca po kilku minutach.
UsuńŚwietnie urządzony pokój, synek ma miejsce na to co jest dla niego ważne a jednocześnie wszystko jest spójne i świetnie dopasowane.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Genialnie!
OdpowiedzUsuńMnie też męczy zabawkowy chaos...kupując kojec dopasowałam go do koloru ścian w salonie :)...
OdpowiedzUsuńkiedyś kupowałam wszystko jak leci, pod warunkiem , że mi się podobało...teraz zastanawiam się ponadto czy będzie grało z wystrojem w mieszkaniu..
U dzieci obowiązkowo kosze na zabawki, funkcjonalna i duża szafa...
a mata - bombowa!!!
Inspirują mnie takie posty, chociaż nie mam jeszcze dziecka :) Wszystko wygląda tak schludnie i czysto... mimo Bobo :) Cały wystrój jest tak dobrze przemyślany pod względem wyglądu i funkcjonalności. Jestem pod wrażeniem i zazdroszczę słodziakowi.
OdpowiedzUsuńDzięki, staram się :)
UsuńJa jakiś czas temu pokazywałam na blogu pokój mojego Michałka - była to część I, sypialniana. Teraz czeka część II - bawialnia i tu natykam się na wszystkie kwestie, które poruszasz. Kolorowa plastikowa pstrokacizna jest moją zmorą. Ja staram się zawsze kupować prezenty innym dzieciom takie, które sama chciałabym dostać - książeczki, drewniane gadżety, klocki lego/duplo. A my jesteśmy często gęsto obdarowywani niepotrzebnymi misiami, albo plastikowym koszmarem. Najgorsze jest to, że Michaś, coraz bardziej świadomy, stawia coraz większy opór, jeśli postanawiam się czegoś, delikatnie mówiąc, pozbyć - "To jest przecież mój słooooooooooooooń!!!" [którym się, synu, nie bawisz odkąd go dostałeś, czyli przez ok. 1,5 roku...] Też ładuję rzeczy w pojemniki, choć nie uciekłam od plastikowych. Niedługo pokażę to zabawkowe królestwo na blogu, więc będzie można zobaczyć jak to wszystko wygląda. A naczynia dla dzieci z Ikea są porcelanowe, o tak... Michał stłukł je w Ikeowej kuchni do zabaw, a ja musiałam iść, przepraszać, prosić o zamiecenie. Dlatego na razie nie kupiłam tej zastawy ;P buźki, Bogna :*
OdpowiedzUsuńChętnie obejrzę drugą część pokoju. U Was te kolory to szczególnie musi być widać, bo macie taką szarą bazę. Te prezenty które wymieniłaś zawsze się sprawdzają, dokładnie to kupuję innym dzieciakom.
UsuńŚwietna filozofia z chowaniem "brzydkich" zabawek i panowaniem nad kolorystycznym chaosem. Je nie mam jeszcze dzieci ale zawsze sobie wyobrażałam, ze plastikowe grające masakry i odblaskowe pluszowe straszydła bedą mi spędzać sen z powiek. Pomysł z chowaniem ich do wspólnego ( nieprzezroczystego) pojemnika ba pewno wykorzystam :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitaj! Znam doskonale zmore pstrokacizny zabawkowej. Kiedy cora byla mala rowniez i ja kupowalam wszystko drewniane, ekologiczne, materialowe... cudowne zabawki. Teraz nadeszla fascynacja Barbie i ksiezniczkami- niestety tych nie robia z drewna ;) wieczorem chowamy caly ten plastik do wiklinowych koszy i drewnianych skrzynek. U mlodszego synka udaje mi sie jeszcze zapanowac nad porzadkiem. Moj dwulatek jak na razie odziedziczyl drewniane zabawki po siostrze, plus do tego koszyk z autkami. Zobaczymy jeszcze na jak dlugo plastik nie zaleje i jego pokoiku. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńWiadomo, że jak dziecko rośnie to ma swoje zdanie i na siłę go nie uszczęśliwisz :) Korzystam, póki mogę :) Pozdrawiamy!
UsuńFajny pomysł z tą matą w kolorach salonu :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam pomysłowość;)jestem zdecydowanie zwolennikiem fajnych zabawek, nie tych plastikowych. Zresztą moje dziewczyny odkąd pamiętam nie posiadały grających puzderek, kopy plastiku i beznadziejnych muzyczek. Zawsze były to układanki, klocki drewniane, szmaciane lale. Zestaw kuchenny, gdzie kuchenkę same sobie robiły.Podoba mi się kolorystyka waszego pokoju;)pozdrawiam niedzielnie;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
UsuńMam podobne spostrzeżenia i całą Wojtkową wyprawkę starałam się zachować w jednakowym,kolorystycznym nawiasie. Niestety brakuje mi takiej siły perswazji i rodzina rozpieszcza syna zabawkami , które nie do końca idą w parze z gustem mamy. Pojemniki są jakimś rozwiązanie, tym bardziej że same mogą stać się ozdoba dziecinnego kącika. Pluszaki uwielbiamy , ostatnio cała załoga misiów najchętniej podróżuje pociągiem zrobionym krzeseł ;)
OdpowiedzUsuńA i jeszcze jedno ...pstrokacizna mnie drażni nie tylko w pokojach dziecięcych...ubrania...i te koszmarne nadruki...
Widziałam kiedyś Wasze zdjęcie z misiami, piękne:)
UsuńDoskonale Cię rozumiem. Lubię mieć porządek w domu, niestety posiadanie pociech, z reguły wprowadza chaos w nasz " poukładany" świat. Tak, samo było i nadal jest u nas. Najpierw przeżywaliśmy armagedon z naszym synkiem. Gnieżdziliśmy się razem w 39m i nasz duży pokój był miejscem spotkań, relaksu oraz "klamociarnią" dla zabawek młodego. ( mniejszy pokój służył za sypialnię...) Adaś ma skończone 5 lat, a my od niecałego roku mieszkamy w naszym nowy domu. Syn ma piękny duży pokój, mnóstwo miejsca do zabawy, półeczki, skrzynie, worki na wszelkie zabawki, ale zgadnij co... woli bawić się w naszym nowym salonie... Obawiam się, że to naleciałość z poprzedniego mieszkania, której niestety nie możemy się pozbyć.. I tak nasz nowy, piękny salon przechodzi rewolucję, a ja codziennie walczę ze stertą zabawek, które plączą mi się między nogami.... masakra... Adaś ma też siostrzyczkę, Majeczka ma zaledwie 8 miesięcy, więc wszystko przed nami... mam tylko cichą nadzieję, że młoda mając swój własny pokój, nie będzie chciała "zawładnąć" salonem, jak zrobił to Adaś... :)
OdpowiedzUsuńPokoik Leonka "przerobiłaś" jak zwykle kapitalnie. Gratuluję Ci pomysłów. :-) A mata jest wprost rewelacyjna! :)
Pozdrawiam serdecznie, Magda
Leon tez znosi do salonu różne skarby, najbardziej lubi chodzić ze swoją kołdrą i poduszką :) Co zrobić, trzeba przeczekać.
UsuńTwoje posty czytam zawsze z wielkim uśmiechem :) piszesz tak lekko i zabawnie! Rety, kiedy ja będę mamą (jeszcze trochę czasu przede mną :P) to na pewno, NA PEWNO, będę miała dokładnie jak Ty. Wszystko na bieżąco będzie lądować w kolorowych pudełkach, koszach, skrzyniach. I co do zabawek...też myślę, że mniej praktycznych zabawek to lepsze rozwiązanie niż wielkie plastikowe dziwne urządzenia ;P zresztą, już teraz muszę zbierać zabawki po naszym małym pupilu, który ma swój kosz pełen akcesoriów i co chwila nurkuje tam swoim noskiem ;) no ale żeby odłożyć wszystko na miejsce, to jeszcze się nie nauczył xD Pozdrawiam ciepło! simple.dancer
OdpowiedzUsuńProblem właśnie w tym, że dzieci lubią te gadające straszydła... :)
UsuńJestem podobnego zdania co do chowania rzeczy czy zabawek.
OdpowiedzUsuńSynek na razie ma skończone 3 miesiące, ale już odziedziczył masę niepotrzebnych zabawek po kuzynie 3 letnim.. Leżą w koszu i czekają aż podrośnie. Plus jest taki, ze jak wpadną kuzynki w odwiedziny to przynajmniej mają się czym bawić ;) No i nikt już mu nie kupuje plastikowego "badziewia" ;)
A zestaw porcelanowy dostała siostrzenica na 2 urodziny i do tej pory (ma 3 lata) nie stukła żadnej z filiżanek! Sama bawi się nimi w sposób delikatny choć nikt jej nie tłumaczył, że mogą się potluc :) Dodam, że do delikatnych panienek nie należy ;)
No właśnie, w koszu! A niektórzy eksponują takie zabawki na półkach, regałach i pokój robi się pstrokaty. Tak trzymaj :)
UsuńWitam Cię mamo Leona :-) trafiłam tutaj przypadkiem i bradzo mi się podoba, a pokój Leona jest prześliczny :-) może być ciekawą inspiracją. Pozdrawiam serdecznie, mama Janka - największego żłobkowego przeciwnika opuszczania żłobka w trybie szybko i sprawnie ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! To witaj w klubie, mój robi awanturki takie, że ostatnio rodzice grzecznych dziewczynek patrzą się na mnie z politowaniem. Może kiedyś na siebie trafimy to się okaże, kto ma "gorzej" :)
Usuńfajny temat na post. mata świetna! choć droga. Na małej przestrzeni trudno o porządek. Ale te stroiki, rzeczy na niskiej komodzie i na stoliku w kuchni to chyba tylko do zdjęć? Bo u mnie dzieci jak orkan katrina by zmiotly wszystko i nic absolutnie nic co dla mnie cennego a tlukacego stac nie moze. bo kusi i neci. uczyc porzadku trzeba od poczatku i zycia w czystym wnetrzu bo to w czlowieku zostaje, chociaz jesli tatus ciagle sabotuje prace mamy... no to... mozesz miec ciezko bo przyjdzie taki moment: wiecej pracy, obowiazkow, drugie dziecko na przyklad ze nie ogarniesz tematu jesli nikt oprocz Ciebie nie bedzie o to dbal i szanowal twoich dzialań. Synuś widze rudowlosy, to rzadkość, po Tobie chyba nie?A miescisz sie ze swoimi rzeczami w szafie? a buty?bielizna? zasoby poduszkowo ozdobne któe posiadasz? trzymacie w przyleglym do mieszkania pawlaczu/komorce lokatorskiej/duzej piwnicy? bo miejsca na przechowywanie nie widac mimo metrazu za wiele. moze zrobisz post o swoich patentach na przechowywanie nie tylko dziciecych przedmiotów? suuper to drewniane jedzonko wyglada.podpatrze na prezent dla swoich pociech
OdpowiedzUsuńJak widać na zdjęciu, Leo jeszcze nie chodził gdy było tyle dekoracji na stoliku. Teraz jest mniej, ale też są. Na komodzie są normalnie książki i szklarnia z Ikea z dekoracjami. Czasami coś poprzestawia po swojemu, ale nie niszczy, nie zrzuca. Mój synek nie jest rudy :) Może na zdjęciach tak wyszło, ale ma blond włosy, tylko w takim ciepłym, złotym odcieniu. Co do przechowywania - to dobrze, że odnosisz wrażenie, że mamy mało miejsca do przechowywania, bo to znaczy, że mieszkanie nie jest zagracone. Nie jest jednak tak źle, mamy dwie b. duże szafy i dwie mniejsze, piwnicę. Spokojnie dajemy radę, jak się nie mieścimy to znaczy, że czas na porządki. Pozdrawiam :)
Usuńnie mogę się napatrzeć.. po prostu pięknie!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńgdzie kupowana ta szafa duża biała? Śliczna jest ;-)
w Ikea, tu szczegóły: http://www.dekoratoramator.pl/2013/07/szafy-pax-i-biuro-w-szafie.html
UsuńŚliczny dywanik w pokoju małego:)gdzie go Pani kupiła??Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhmm trudno się nie zgodzić, że zabawki walające się po całym pokoju są wkurzające, trudno się nie zgodzić że pokój dziecka i salon jest piękny ale... Tak zawsze jest jakieś ale :) dzieci to są dzieci trudno wolę żeby miały beztroskie dzieciństwo, które i tak szybko się kończy, a co do pokoju owszem malucha który nie mówi i nie rozumie co się dzieje łatwo przekonać do pięknego katalogowego pokoju ale starsze dziecko już trudno. Każde ma swoich ulubionych bohaterów itp. swoje kolory ulubione i bynajmniej nie zawsze jest to biel i szarość ostatnio tak modna. Także gratuluję mieszkanka bardzo mi się podoba, życze powodzenia w utzrymaniu takiego ładu, a może troche więcej luzu.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Akurat za szarością w pokojach dziecięcych nie przepadam, lubię pokoje kolorowe ale nie pstrokate.
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba caly blog a szczegolnie opisy do kazdego z postow!
Czy moglabym sie dowiedziec skad jest szafa z szufladami stajaca kolo drzwi?
Pozdrawiam i powodzenia
Ikea, poszukaj posta o szafach Pax, tam jest nazwa, niestety wydaje mi się że ją wycofano ze sprzedaży.
UsuńA ja chciałabym spytać skąd są półki na książki? Czy to jest kilka półek czy jedna? I czy ten niebieski słoń jest elementem półki czy sami go dokleiliście?
OdpowiedzUsuńMój Synek ma 3 lata i właśnie niestety sporo tych plastikowych zabawek. Ostatnio udało mi się trochę schować, nawet nie zauważył że ich nie ma bo się nimi nie bawił, pluszaków ma całe pudło a i tak bawi się tylko dwoma najmniejszymi misiami, a resztę wyciąga raz na jakiś czas. Ja często kupuje pudła materiałowe w biedronce, ładne, kolorowe, choć teraz widzę że tylko dwa są w tej samej kolorystyce a resztę każde inne. Maluch podrośnie to i to się zmieni.
Półki zrobił mój tato, jest ich kilka. Poszukaj w zakładce pokój dziecka wpisu o półeczkach. Słoń do metalowa podpórka na książki ze sklepu Pt. Pozdrawiam :)
Usuń