Idealna narzuta... na sprzedaż!

Pan mąż pochwalił się ostatnio, że dostał premię. Szybko tego pożałował...

-w takim razie idę na zakupy
-jak to?!?
-przecież dzielimy się wszystkim fifty-fifty - odpowiedziałam ze śmiechem
-akurat! możesz wydać stówę
 

Jak myślicie, posłuchałam się? ;) 

Chciałam kupić poduszki, które wypatrzyłam w Black Red White podczas jesiennych zakupów (o nich tutaj). Weszłam na stronę producenta La Petitte Maison, cena 69 zł/szt. W BRW są po 36,99 zł. Też nie tak tanio, ale warto, są naprawdę porządnie zrobione.

Już wychodziłam ze sklepu, gdy moim oczom ukazała się wciśnięta gdzieś w kąt szara pikowana narzuta. Identyczna jak w naszej sypialni. Ostatnia (jak dowiedziałam się od sprzedawcy to koniec serii) i do tego przeceniona. Odkąd zaczęłam pokazywać w sieci nasze mieszkanie dostaję dziesiątki maili „skąd ta narzuta”?  Od jakiegoś czasu była niedostępna na stronie BRW, nawet na Allegro ciężko było ją upolować.

I co zrobiłam? Kupiłam! Na zapas? Na prezent? Na sprzedaż? Okaże się...

Narzuta jest fantastyczna, pięknie wygląda i nawet takie niezbyt okazałe łóżko jak nasze po przykryciu prezentuje się znacznie dostojniej. Nie widać na niej zabrudzeń, chociaż Leon ją już kilka razy obślinił. Jedyny minus to odpadające od czasu do czasu guziki, których nie chce mi się przyszywać. Ale nawet bez guzików wygląda ładnie.

Ktoś chętny? Mogę ją sprzedać za 200 zł plus przesyłka. Jest nowa (kupiłam ją wczoraj) opakowanie jest tylko lekko podniszczone. Wymiary 200x250 cm, kolor srebrny. Nasza identyczna narzuta kosztowała 219 zł. 

A na koniec czekoladowe serducho, które dostałam od Pana męża, gdy był za granicą (o tym tutaj). Chyba dzisiaj jest dobry dzień, aby je w końcu zjeść? :)