Pan mąż cierpi na ciekawe schorzenie. Nazywa się głuchota nocna. Choruje od lipca, kiedy urodził się nasz synek. Nie chce się leczyć. Jako pracujący żywiciel rodziny jest zwolniony od wstawania do dziecka w dni robocze, ale w weekend zastrzegłam sobie prawo do jednej nocy bez pobudek. Jaki efekt? No świetny!
Pijemy sobie wieczorem winko, jest miło i sympatycznie. Pytam się już mocno "rozluźnionego" Pana męża:
-Czy Ty naprawdę nie słyszysz jak mały płacze?
-Różnie. Zazwyczaj czekam aż Ty się obudzisz...
-!?!???????!?!?
Godzina 5.30 w sobotę (Pan mąż miał wstawać do dziecka)
-Możesz wstać? już trzy razy wstawałam w nocy – mówię półprzytomna.
-No właśnie dziwiło mnie, że nie kazałaś mi wstawać.
-!?!???????!?!?