Metamorfoza łazienki.

Łazienka przeszła dość spektakularną przemianę. Mimo, że poprzedni właściciele urządzali ją w 2006 r., a więc nie tak dawno temu, ceramika sanitarna była dobrej firmy (Koło), a sama łazienka nie wymagała remontu, to jednak jej wygląd tak mnie tak mnie raził i denerwował (żółto, żółto... wszystko żółte), że postanowiliśmy zaaranżować ją na nowo. Ze starego wyposażenia zostawiliśmy właściwie tylko stelaż podtynkowy do WC firmy Geberit.

Jak już podjęliśmy decyzję - remontujemy, to idąc za ciosem zaczęłam namawiać Pana męża, na powiększenie łazienki, żeby zmieścić w niej i prysznic i wannę. Oczywiście próbował mi wmówić, że to w ogóle niemożliwe technicznie, ale na szczęście nasza ekipa budowlana miała inne zdanie:) Argument, który do niego ostatecznie trafił (poza tym, że chciał mieć święty spokój), to że wanna przydaje się przy małych dzieciach, a my planowaliśmy powiększenie rodziny. Ostatecznie przesunęliśmy ścianę o 70 cm. Wyburzanie ściany zwiększyło koszt remontu o około 2 tyś zł.

 

 

Najbardziej obawiałam się, że przesunięcie ściany za bardzo zmniejszy i tak nieduży pokój dzienny (teraz 16,85 m2). Nie było jednak aż tak źle. Co prawda zrezygnowaliśmy ze stołu w tym pokoju i mamy jadalnię tylko w kuchni, ale u nas takie rozwiązanie się sprawdza.

Jakie przygotowania poczyniliśmy przed remontem?  Szukałam inspiracji głownie w pismach wnętrzarskich. Przejrzałam ich naprawdę stos. Pożyczyłam od koleżanki, która zbierała od dłuższego czasu, a później zakupiłam stare numery różnych czasopism na Allegro, w ilości hurtowej. Zaznaczałam karteczkami co mi się podoba, notowałam. Przeszukiwałam też internet.

Bardzo pomocny okazał się tym razem Pan mąż. Jak już wiedziałam jakich materiałów użyjemy w łazience i jaki będzie układ funkcjonalny, wpadł na pomysł, że zamówimy projekt łazienki na Allegro.  

Wizualizacja kosztowała 100 albo 150 zł, w cenie była nielimitowana ilość poprawek. Pani dostała od nas szczegółowe wytyczne i nazwy materiałów. Chyba nie spodziewała się aż tak upierdliwych klientów – w naszym przypadku poprawek było chyba z dziesięć. Bardzo polecam! Dla zainteresowanych mogę odszukać namiar na autorkę naszej „wizki”. Na zdjęciach widać adres jej strony internetowej.

Praktycznie całe wyposażenie łazienki zamawialiśmy w sieci. Tym sposobem na samych kafelkach zaoszczędziliśmy ok. 600 zł. Oczywiście większość wyposażenia obejrzeliśmy najpierw w stacjonarnych sklepach.

Jakich zasad starałam się przestrzegać? Większość to raczej intuicyjnie, ale postaram się je podsumować.

1. Umiar. Jeżeli decydujemy się na błyszczącą mozaikę, to rezygnujemy z dekorów.
2. Nie przesadzamy z kaflami. Unikamy "efektu masarni" (podobne płytki na podłodze i ścianach aż pod sufit).
3. Konsekwencja w formach. Wanna, WC, kabina prysznicowa, umywalka, nawet halogeny na suficie są kwadratowe, kanciaste.
4. Neutralne kolory: brąz, czarny, biały, kremowy i naturalne materiały: w tym przypadku drewno

Popełnione błędy:

1. Zamawiana bez oglądania na żywo w sieci umywalka ma inny odcień bieli niż wanna i WC. Teraz już tego nie dostrzegam, ale na początku bardzo mnie drażniło. 

2. Ledy pod wanną i półkami. Na swoją obronę mam tylko, że to pomysł Pana męża i można je łatwo wyłączyć :)  

3. Zamawiane w pośpiechu baterie wannowa i umywalkowa, z innej serii niż prysznicowa. Po prostu teraz kupiłabym ładniejsze i wszędzie takie same.

Nasze łazienkowe hity:

1. Podłoga! piękna i funkcjonalna.

2. Wanna + prysznic = wielka wygoda.

3. Kwadratowa kabina prysznicowa z otwieranymi drzwiczkami. W porównaniu z półokrągłą kabiną z drzwiami przesuwnymi niebo a ziemia, jeśli chodzi o utrzymanie czystości.